Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 1179
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Haddonfield
|
|
Ostatnio, po przeczytaniu wielu "achów i echów" na temat tego filmu, postanowiłem przełamać się i pojechać jednak do kina. Prawdą jest, że filmy o kosmitach nie są moją ulubioną tematyką. No nic. Wziąłem koleżankę i wyskoczyliśmy razem. Początkowo myślę sobie, o żesz kurwa ja pierdole, co to za gówno, bo ten paradokumentalny charakter mnie odrobinę drażnił, no i w głowie siedziało mi "gdzieś już to widziałem". Do tego jeszcze te komediowe wstawki i chaotyczne przeskoki akcji. Później jednak, kiedy akcja przybrała właściwy obrót, dosłownie rozpłynąłem się w fotelu. Tak dobrego, rzekłbym nawet, genialnego filmu dawno nie widziałem. Historia opowiedziana jak najbardziej serio, surowo, bez pastiszu czegokolwiek. Świetne CGI "krewetek" (tak popularnie nazywano kosmitów), porządna muzyka, no i masa przekleństw plus sporo realnego zachowania. Widać, że reżyser nie miał zamiaru głaskać widzów po głowie. Tytułowy "Dystrykt 9" w niektórych momentach wydaje się być echem obozów koncentracyjnych. Ten film, to nie tylko głupkowata papka dla dużych chłopców i dziewczynek. Miejscami ma on do przekazania coś ważniejszego. Daje się to odczuć szczególnie wtedy, kiedy jeden z bohaterów zaczyna współpracować z kosmitą. Miejscami, szczerze, aż niektóre scenki złapały mnie za serce, bez kitu. Bo to nawet trochę wzruszające filmidło.
Ojajebie - nic dodać, nic ująć!
Ps. Fajnie 'Croop Town' podłapał plakacik i porozwieszał w swoich punktach sprzedaży. Ostatnio idę do galerii z kolegą, mamy wchodzić do sklepu, a ja do niego, "TY ZOSTAJESZ" Sam muszę taki mieć!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Judith Myers dnia Wto 12:18, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|